czekalam na te swieta...oj bardzo
i musze przyznac,ze od kiedy jest z nami nasza Panna Q
ten czas radosnego wyczekiwania jest dla mnie podwojnie przyjemny
kalendarz adwentowy...swiece...lepienie domku z piernika,ktory jest nie lada wyzwaniem jesli glowna asystentka wyjada zaprawe murarska..:)
ubieranie choinki...
i chociaz ta cala radosc zaburzyly nam niestety a to bol ucha ( Mala Q)...a to zatoki..(DuzaQ)
musialam wycisnac z tych swiat wszystko co sie dalo..
gdyby jeszcze snieg spadl...
a tak nasz tradycyjny spacer swiateczny by nakarmic ptaki byl w zupelnie niezimowych kolorach...
ale piekne cieple swiatlo starczylo...
moze za rok...
swieta beda biale...
moze...za rok.....