Mamy listopad..
a ja ciagle myslami w pazdzierniku bo byl to chyba najbardziej spokojny miesiac w tym roku...
odetchnelam.... az boje sie napisac...odpoczelam ...wreszcie!
po tych ostatnich szalonych miesiacach sama nie wierze,ze bylo to mozliwe...
nacieszylam sie wreszcie wlasnym dzieckiem...
musza wybaczyc mi Ci ,ktorych nie spotkalam na kawie..
ale tak zwyczajnie mialam ochote poszwedac sie sam na sam z wlasnym dzieckiem,ktorego zwykle widuje jedynie wieczorami
nasz czas Mama& Corka posluzyl nam obu
wylegiwanie sie w lozku , ogladanie wrozkowych filmow, spijanie pianki z kawy i spedzenie 9h w jednym muzeum to bylo to!
i chociaz kolejny raz Londyn ogladamy tylko na zdjeciu...licze,ze w koncu nie przeszkodza nam kaszle i katary i moze na wiosne...
no coz...planowac zawsze mozna a zycie i tak pisze swoje scenariusze...
delektuje sie ostatnim urlopowym weekendem...
powolna kawa i nicniemuszeniem...
jest dobrze...i niech tak zostanie....