w niedziele Mala Q zostala zaproszona na urodziny angielskiej koleZianki :) z przedszkola...
pierwsze kumpelki z przedszkola zachwycala sie Matka Qoopka..prezent szykowala...
na zaproszeniu czas trwania 1h prosze zabrac hulajnoge :&
w porzasiu Matka mysli... moze moda jakas...
miejsce : lokalna sala gimnastyczna
czas godz 2 GMT
solenizantka na wstepie odebrala wszystkie pieknie opakowane prezenty, ktore jej mamusia szybciutko zapakowala w worki i wyniosla do auta potem zaprosila na sale...
na sali dwaj wynajeci panowie pilnowali porzadku
1 patrzyl czy sie dzieciaki na hulanogach nie porozjezdzaja
2 nacisnal magiczny guzik i w 10 sek napompowal dmuchany zamek usiadl na krzeselku i patrzyl
rodzice sztuk ok 25 siedzieli pod sciana na krzeselkach..
Mala Q popatrzyla na zamek * szczerze nienawidzi dmuchanych zamkow...i rzekla...Mama wychodzimy!!
yyyy troche jakos tak niestosownie po 5min...
mowie : MalaQ patrz dzieci skacza poskaczesz???
MalaQ : NIE!!!
pojezdzisz na hulajnodze? 2 rundki... starczy mamaaaa idziemy.... i ciagnie mnie za rekaw...
chwycilam sie ostatniej deski...a tort?????
no doblaaa uslyszalam..
45 minut siedzialysmy sobie i rozmawialysmy we dwie... alienacja kompletna,
wreszcie wjechal tort... Mala Q patrzy mama! patrz helokiti!
patrze faktycznie tylko dziwnie maly prawie 30 dzieciakow a tort wielkosci malego talerzyka...
swieczki zapalone..solenizatka dmucha...oklaski, fanfary
zdjecie z tortem i...
tort spowrotem do pudelka (na pozniej?) dzieci patrza, sline ocieraja...
a tu koniec imprezki...
na wyjsciu po mikroskopijnej sztucznej muffince instant z paczki...( poznalam po kolorowej posypce) MalaQ nie dala rady sie wgryzc mi nie bylo dane sprobowac... to sie nazywa impreza!
i kurtyna!